czwartek, 28 lutego 2013

Six

Udało mi się uniknąć pytań mamy na temat mojego wyglądu. Wołając, że wróciłam do domu po omacku wchodziłam po schodach i skierowałam się do mojego pokoju, w którym mogłam się schować. Kiedy zapytała mnie o randkę następnego poranka, nie czułam się zbytnio komfortowo, by o tym opowiadać. Nie szczególnie chciałam rozmawiać o tym, że uciekłam przez okno w łazience, byłam ścigana przez Harry'ego, a następnie wypadłam z portu prosto do wody. Nie byłam pewna czy by mnie zrozumiała, skoro miała swoje własne zdanie na jego temat.
***
- Przepraszam?
- Dzień dobry. Mogę jakoś pomóc? - uśmiechnęłam się do kobiety naprzeciwko mnie.
- Tak. Szukam nowego albumu McFly. Moja córka ich kocha i chciałam jej go kupić na urodziny.
- Oczywiście. Proszę za mną.
Zaprowadziłam ją na dział muzyki oznaczony literą "M". Moje palce szybko śmigały przez płyty, zanim odnalazłam właściwą.
- Proszę bardzo - uśmiechnęłam się. - To niesamowity album., twoja córka go pokocha.
- Dziękuję ci za pomoc.
Odwzajemniła mój uśmiech i udała się do kasy. Mój umysł wędrował bez celu, gdy układałam płyty. Zabrałam włosy z twarzy, odgarniając je za ucho. Moje oczy rzuciły się na drzwi, kiedy usłyszałam, że ktoś wchodzi do sklepu. Od razu się rozszerzyły, gdy zauważyłam ciemne loki.
Moją natychmiastową reakcją było ukrycie się. Upadłam na czworaka, czołgając się wzdłuż sklepu, by dotrzeć do zaplecza niezauważoną. Skąd on wiedział, gdzie ja pracuję? Spojrzałam za róg. Nikogo nie było, więc kontynuowałam dotarcie do mojego celu. 
- Bo?
Mentalnie przeklnęłam, kiedy usłyszałam, że Steve mnie woła. Nie, nie, nie! Moja prędkość wzrosła, gdy zbliżałam się do celu ucieczki. Jęknęłam, gdy zobaczyłam parę białych conversów przede mną. Moje oczy rozszerzyły się po ujrzeniu jego długich nóg, a następnie zielonych oczu. Uśmiechnął się do mnie, a na jego twarzy pojawiły mu się dołeczki.
- Cześć, piękna.
Harry chwycił mnie za ramiona i podniósł do góry. Wstydziłam się jego dotyku, jego długie palce odgarnęły włosy z mojej twarzy. 
- Co robiłaś na podłodze? - uśmiechnął się.
- J-ja upuściłam coś.
Zaśmiał się, co było jasne, że nie uwierzył w moje kłamstwo. Cieszyłam się, że byliśmy w miejscu publicznym, bo ruchy Harry'ego były bardziej ograniczone. Jakkolwiek, wiedziałam, że to mu nie przeszkadzało. Moje myśli momentalnie wróciły do zdarzeń z restauracji. 
- Dlaczego mi nie odpisałaś?
Mogłoby być to niewinne pytanie, gdyby pochodziło z ust kogoś innego. Ale Harry'emu chodziło o coś zupełnie innego.
- Pytałeś się w co jestem ubrana - odpowiedziałam zdegustowana.
- I nie dostałem odpowiedzi, więc założyłem, że byłaś nago. 
Jęknęłam. To było wszystko o czym on myślał? Chciałam od niego odejść, ale Harry złapał mój nadgarstek. Przybliżył mnie do siebie i zostawił gorący pocałunek na moich ustach. Robiłam wszystko by go odepchnąć. Nie drgnął, ale chciałam żeby wiedział, że sprzeciwiam się jego zalotom.
- Bo?
Steve nam przerwał, co bardzo zirytowało Harry'ego.
- Wszystko w porządku? - zapytał.
- W porządku.
Steve nie był zbytnio wysoki, ale jego blond jeżyk zrównywał się z lokami Harry'ego. Po chwili odszedł od nas. Widziałam na jego twarzy, że nie był pewny mojej odpowiedzi. 
- Poppy potrzebuje pomocy na kasie.
- Ok.
Harry nadal trzymał mój nadgarstek swoją dużą dłonią. Spojrzałam na jego twarz, wpatrywał się we mnie.
- Wychodzisz ze mną jeszcze raz - powiedział zachrypniętym głosem.
- Harry - ostrzegłam go.
Uśmiechnął się, zanim ostro spojrzał na Steve'a. Próbował go sprowokować? Starałam się zdjąć jego palce z mojej skóry, ale nie udało mi się.
- Myślę, że lepiej by było, gdybyś ją puścił - Steve powiedział bezpośrednio do niego.
Harry nie poruszył się, stał w miejscu. Skrzywiłam się, gdy ścisnął mocniej mój nadgarstek. Steve złapał mnie za rękę, próbując odciągnąć mnie od Harry'ego. Był zdenerwowany. Oczywiście przez to, że Steve chciał mnie od niego uwolnić. Błogosławieństwem było, gdy Harry rozluźnił palce, pozwalając mi wyślizgnąć się z jego uścisku. 
- Widzimy się później, Bo.
Puścił do mnie oczko, zanim poszedł. Na jego plecach ukazały się mięśnie, gdy popchnął drzwi do przodu, by je otworzyć. 
- Wszystko w porządku?
Wizja odciągnięcia mnie od Harry'ego i jego wyjścia zniknęła i odwróciłam się do Steve'a.
- Tak, dziękuję za to co zrobiłeś - uśmiechnęłam się.
***
- Dziękuję.
Podałam mężczyźnie siatkę z zakupami, zanim odszedł od kasy.
- Idę teraz na lunch.
Kiwnęłam głową na znak potwierdzenia, a następnie Steve opuścił sklep i poszedł na magazyn. Poppy i ja rozmawiałyśmy i obsługiwałyśmy klientów równocześnie. Potem zniknęła i poszła układać płyty w dziale na literę "S".
Odwróciłam głowę słysząc hałas za mną. 
- Steve? Myślałam, że szedłeś na przerwę?
Moje oczy rozszerzyły się, gdy zobaczyłam jego głowę. Ciemna, czerwona krew spływała po jego prawym policzku wprost z jego nosa.
- Co się stało? - wybuchłam.
Ruszyłam w jego stronę, ale on wyciągnął rękę, zanim podeszłam zbyt blisko.
- Nie martw się - słabo się uśmiechnął. - Po prostu się wywróciłem, nic się nie stało.
- Chcesz, żebym ci coś przyniosła?
- Nie, jest w porządku.
***
Wkrótce machałam Poppy na pożegnanie. Steve kazał nam iść do domu wcześniej, ponieważ biznes ucichł pod koniec dnia. Kopnęłam vansami w kamień, gdy szłam wzdłuż parkingu. Podniosłam oczy z ziemi. Mój wzrok leniwie wędrował z samochodu na samochód. Nie miałam auta, więc zmuszona byłam wracać do domu autobusem lub na piechotę. Oddech uwiązał mi się w gardle, gdy zobaczyłam znajomy, czarny pojazd. Spojrzałam za siebie. Podskoczyłam, kiedy pomyślałam o wracaniu tą drogą co zawsze. Harry stanął przede mną. Spojrzał na mnie, a uśmiech pojawił się na jego pięknej twarzy.
- Podrzucić cię? - zapytał.
- J..j..
- No chodź.
Złapał mnie za moją małą rękę i zaprowadził mnie do samochodu. Nie miałam czasu na protestowanie. Moje myśli powróciły do miejsc, gdzie się dotykaliśmy. Zmarszczyłam się i zaczęłam tupać w ziemię, zmuszając Harry'ego do przestania. 
- Co ci się stało w rękę?
Mój kciuk delikatnie przejechał po jego palcach, małe cięcia wyglądały na świeże. Spojrzałam na niego, jego oczy śledziły to co robiłam. 
- Nic - odpowiedział.
Kłamał. Próbował zabrać rękę, ale nadal trzymałam jego palce. Podeszłam do niego bliżej, a on obserwował każdy mój ruch. 
- Harry, czy ty...
- Bo, daj sobie spokój - przerwał mi.
On uderzył Steve'a. Wiedziałam to. 
- Po prostu wejdź do samochodu - agresywnie nakazał.

~~
oh harry, ale z ciebie badass
oryginał opowiadania: http://onedirectionfanfiction.com/viewstory.php?sid=13374&ageconsent=ok&warning=4
możecie zadawać pytania odnośnie tłumaczenia itd: http://ask.fm/darlinbiebrauhl
i możecie znaleźć mnie na twitterze: @darlinharreh

wtorek, 26 lutego 2013

Five

Moje ręce mocno ścisnęły zlew, opierając się o niego próbowałam opanować oddech. Podniosłam głowę do lustra, starając się uspokoić. Nie mogłam uwierzyć, że Harry był zdolny do takich rzeczy. To tak, jakby nie obchodziło go to, czy ktoś widzi co robi. Poklepałam kieszenie, by sprawdzić czy mam telefon.
- Kurwa.
Zostawiłam moją torebkę na stole, z Harrym. Moje serce zatopiło się w świadomości, że nie mogłam się z nikim skontaktować. Pokręciłam głową, a moje włosy zaczęły się kołysać z boku na bok.
- Nie mogę tego zrobić - powiedziałam do siebie.
Spojrzałam jeszcze raz na moje odbicie w lustrze; chyba nigdy nie byłam bardziej przerażona. Usiadłam w toalecie, by przemyśleć co mogłabym zrobić. Mogłam wrócić do Harry'ego, lub spróbować uciec. Moje oczy skupiły się na oknie i szybko wybrałam drugą opcję.
Otworzyłam okno, miałam już wyskoczyć, kiedy drzwi łazienki się otworzyły. Na moje szczęście, gdy się odwróciłam ujrzałam kelnerkę.
- Jesteś Bo? - zapytała.
Pokiwałam głową i czekałam aż odpowie.
- Facet, z którym jesteś kazał mi sprawdzić co się z tobą dzieje.
- O Boże.
Podeszła do mnie bliżej, chwytając moją rękę, jednocześnie przybliżając mnie do niej.
- G-gdzie on jest?
- Czeka przed drzwiami - wyszeptała zmartwiona.
Rozszerzyłam oczy, gdy to usłyszałam. Jej wzrok powędrował na otwarte okno, a następnie na mnie. Oczywiście wiedziała, że chciałam uciec, zanim przyszła.
- Idź - potrąciła mnie w kierunku ucieczki. - Powiem mu, że cię tu nie ma.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się.
Chwyciłam parapet, podciągając się w górę. Obejrzałam się i zobaczyłam jak wychodzi z łazienki.
- Co! - usłyszałam niski krzyk po drugiej stronie drzwi.
- Cholera.
Usiadłam nogami po drugiej stronie okna. Zanim wyskoczyłam, drzwi do toalety się otworzyły. Ciemne oczy Harry'ego spojrzały na mnie. Jego wściekły wzrok szybko przemienił się w śmiech i zrozumiałam, że było to dla niego zabawne. Pościg.
***
Biegłam tak szybko, jak tylko mogłam, wzdłuż promenady. Było zimniej niż wcześniej, gdy tu przyjechaliśmy.  Moje długie włosy latały za mną. Szybko minęłam wejście do restauracji, próbując utrzymać jak największy dystans. Obejrzałam się i zauważyłam Harry'ego.
- Bo!
Nie poddałam się, musiałam uciec od niego. Zaczęły boleć mnie nogi, kiedy zmusiłam siebie do szybszego biegu. Powietrze, które wciągałam nie zaspokajało mojego zmęczenia. Wzięłam oddech, skręciłam za rogiem, wciąż biegnąc wzdłuż wody. Zaczęłam panikować, kiedy zauważyłam, że ścieżka, którą biegnę powoli się kończyła. Zaczęłam rzucać głową na różne strony i rozpaczliwie szukałam jakiegoś wyjścia. Poślizgnęłam się i zatrzymałam, odwróciłam się i zobaczyłam, że Harry spowalnia. Uśmiechnął się, kiedy zbliżał się do mnie, wiedząc, że nie mam gdzie uciec. Zrobiłam kilka kroków do tyłu i natrafiłam na poręcz. Oboje ciężko oddychaliśmy.
- Gdzie chciałaś uciec, kochanie?
Zbliżał się, a ja poruszyłam się trochę w lewo, myśląc że go wyminę i ucieknę w inną stronę. Harry był tylko kilka metrów ode mnie, a ja oparłam się jeszcze bardziej, próbując zwiększyć dystans między nami. 
Krzyknęłam, kiedy bramka za mną się otworzyła. Straciłam równowagę i poleciałam za nią.
- Bo!
Wpadłam do zimnej wody, zaczęłam się topić. Moje ręce i nogi próbowały pracować i starałam się wydostać na powierzchnię. Przez moment poczułam ulgę. Może nie było idealnie, ale przynajmniej byłam teraz z dala od Harry'ego. Czułam się tak, zanim ktoś mnie nie złapał. Mocne ramię objęło moje biodra i wyciągało mnie na powierzchnię. Oboje zaczerpnęliśmy powietrza i wyplułam wodę z ust. 
Wysunęłam ręce do przodu i odepchnęłam go. On zgarnął loki ze swojej twarzy i patrzył się na mnie. Podskoczyłam, by utrzymać się w wodzie. Harry uśmiechnął, ukazując swoje dołeczki, zanim zaczął mówić.
- Więc jest to pierwszy raz, kiedy przeze mnie dziewczyna jest tak szybko mokra na randce.
Jęknęłam po jego sugestywnym komentarzu. Nie miałam już wątpliwości, co do jego częstych relacji z kobietami po słowach i historiach, które słyszałam. Nie byłam zbyt silna i gdy wpadłam do wody od razu zaczęłam się topić. Jakkolwiek, próbowałam stąd odpłynąć. Moje ręce już zanurzyłam w wodzie, ale zanim zaczęłam odpływać, Harry złapał mnie za biodra. Przekręcił mnie do siebie, a jego ciało było bliżej, niż powinno.
Harry wiedział, że walczę próbując utrzymać swoją głowę nad powierzchnią wody.
- Przytrzymaj się mnie - wyszeptał z chrypką.
Nadal machałam rękami, próbując utrzymać się na wodzie. Harry wziął mnie za ręce i umiejscowił je wokół jego szyi. Jego prawa ręka złapała tył mojej głowy, podczas gdy lewą pchnął mnie w plecy, jednocześnie zbliżając mnie do niego. Musiałam mu zaufać, że nie pozwoli mi utonąć. Oddech stanął mi w gardle, kiedy próbował oprzeć się na mnie. 
- Harry, jest mi zimno - wyszeptałam.
Puściłam jego szyję, odwracając się do doku. Patrzyłam jak wychodził z wody. Jego ubrania ociekały, a on schylił się by wyciągnąć mnie z wody. Byłam zaskoczona jego siłą, Harry z łatwością postawił mnie na platformie, a następnie potknęłam się o swoją nogę i wywróciliśmy się. Zdarzenie zaskoczyło go. Upadliśmy, a ja leżałam na nim. Harry odchrząknął, gdy nadal leżeliśmy na drewnianym pomoście. Położyłam ręce na jego klatce, próbując wstać. Moje nogi leżały po obu stronach jego talii. 
- Hmmm, zawsze lubiłem gdy dziewczyna była na górze. 
Wypuściłam zdegustowany dźwięk, gdy Harry puścił mi oczko. Zanim zauważyłam, Harry zabrał moje ręce z jego klatki i przekręcił mnie tak, że teraz ja byłam pod nim. 
- Ale wolę, gdy jest pode mną.
Krople wody spadały z jego loków na moją skórę, gdy on unosił się nade mną. Jego zielone oczy wędrowały po moim ciele, moje mokre ubrania przylegały do ciała. Harry pochylił głowę, lekko odsłaniając moją klatkę piersiową, która szybko rosła i opadała. Na jego ustach pojawił się uśmiech, kiedy zauważył, że spowodował u mnie gęsią skórkę. Moje zamknięte oczy trzepotały przez to, co się działo.
Podskoczyłam, kiedy jego usta zetknęły się z moimi. Szybko otworzyłam oczy. Krople z włosów Harry'ego kapały na moje czoło. Kontynuował pocałunki, czekając na moją reakcję. Ale nie mogłam nic zrobić, leżałam tam jak zamarznięta.
- Bo - Harry wypowiedział cicho.
Pociągnął moją dolną wargę zębami, zanim skończył i położył swoje czoło na moim. Mój oddech był falą krótkich pociągnięć. Zostaliśmy tak przez chwilę, dopóki Harry nie wstał. Jego ciało stało nade mną, a on zachichotał. Co się właśnie stało?
- Idziesz?
Szybko usiadłam, patrząc na dłoń wyciągniętą w moją stronę. Chwyciłam ją i podniosłam się, stając obok niego. Moje oczy wędrowały po jego mokrym ciele. Jego biały t-shirt przykleił się do torsu, ukazując jego umięśniony brzuch i klatkę piersiową. Szybko przeniosłam wzrok gdzieś indziej, wiedząc że Harry mnie przyłapał, ponieważ pojawił się uśmiech na jego twarzy.
Splótł swoje palce z moimi i szliśmy wzdłuż doku. Droga była trochę długa, więc Harry położył ręce na moich biodrach i podniósł mnie w górę. Łatwo wszedł pod górę, kiedy ja dopiero łapałam się poręczy. Czekałam na niego, a Harry następnie złapał mnie za rękę ciągnął mnie do miejsca, gdzie zostawił swoją bluzę. Musiał wszystko tam zostawić, zanim poszedł za mną. Schylił się i wziął telefon, klucze i portfel, zanim ułożył bluzę na moich ramionach. 
- Dzięki - cicho powiedziałam.
***
Facet przed restauracją zmarszczył brwi, widząc nas po tym co zrobiliśmy. Nasze ubrania nadal były przemoknięte i zrobiliśmy kałuże na podłodze. Reszta gości w restauracji wpatrywała się w nas. Nie mogę ich za to winić, bo spowodowane to było naszymi wybrykami. Na moich policzkach pewnie pojawiły się rumieńce, ale nie miało to teraz znaczenia. Harry przekazał jego kartę do zapłaty.
- Weź swoją torebkę i chodźmy - Harry wyszeptał mi do ucha. 
Szybko podeszłam do stolika, nasza kelnerka myła właśnie stół. Spojrzała na mnie i podeszła. 
- Bardzo przepraszam, on nie chciał mi uwierzyć, że nie ma cię w łazience - powiedziała.
- Nie martw się, to nie twoja wina - uśmiechnęłam się do niej, lekko łapiąc jej dłoń. - Dziękuję.
Podskoczyłam, kiedy Harry zjawił się za nami, szybko wzięłam swoje rzeczy, zanim on przyciągnął mnie do siebie. 
***
Zatrzymaliśmy się pod moim domem, było teraz ciemno, a ulice oświecało światło lamp. Zirytowało mnie to, że musiałam czekać, aż Harry przejdzie i otworzy mi drzwi, bym mogła wyjść z samochodu. Szedł koło mnie, aż dotarliśmy pod dom. Zaczęłam szukać kluczy w torebce, które upadły mi chwilę później. Harry przyparł mnie do drzwi, mocno stykając jego usta z moimi. Jedna z jego rąk przyciągnęła moje biodra do jego, a drugą złapał mnie za kark. 
Nie miałam jak z nim walczyć, ale lekko położyłam dłonie na jego klatce, by go odepchnąć. Ten "pocałunek" nie trwał zbyt długo. Harry odsunął się, jego zielone oczy spojrzały na mnie, kiedy ja wycierałam swoje usta.
- No weź, nie było tak źle, prawda? - żartobliwie zapytał.
Wzdrygnęłam kiedy jego palce dotknęły mojego policzka. 
- Zdecydowanie musimy to powtórzyć - puścił mi oczko.
Nie byłam pewna, czy chodziło mu o pocałunek, czy randkę, ale i tak zaczęłam drżeć. Spojrzałam na jego twarz, loki były po wywijane w różne strony, co sprawiało że wyglądał uroczo, trwało to dopóki nie otworzył ust. Sposób w jaki wypowiada słowa, sprawia że chcę się czołgać.
Zdjęłam jego bluzę z ramion, trzymając ją między nami i chcąc mu ją oddać. 
- Zatrzymaj ją. 
Zbliżył się po raz ostatni, lekko całując mnie w usta, zanim patrzyłam jak odchodzi z powrotem do swojego samochodu. 
Cóż, tą randkę zdecydowanie zapamiętam do końca życia.
~~
Miśki jest już ponad 1000 wejść, za co wam cholernie dziękuję. Nawet nie wiecie, jak wielki uśmiech mam na twarzy, gdy codziennie wchodzę na bloggera i patrzę na taki fajniusi wykresik z wejściami.
Strasznie często powtarzają się niektóre pytania, więc na nie odpowiem:
- Dark ma w oryginalne 48 rozdziałów, a autorka nadal kontynuuje ten fanfic, więc będzie ich pewnie więcej.
- Rozdziały będę dodawała, co dwa dni, więc następny będzie w czwartek.
- Nie potrzebuję nikogo do pomocy w tłumaczeniu.
- Nie jęczcie, że rozdziały są krótkie, bo tłumaczę dokładnie to, co jest w oryginale i wychodzi to nawet dłużej niż tam jest.
- Jeżeli macie jeszcze jakieś pytania, uwagi, zażalenia itp to piszcie na tt: @darlinharreh lub ask.fm: http://ask.fm/darlinbiebrauhl

niedziela, 24 lutego 2013

Four

- Cześć, piękna.
Kiedy się nie poruszałam, Harry chwycił moje ramię i zbliżył się do pocałowania mnie. Szybko przekręciłam głowę w drugą stronę, a jego usta skontaktowały się z moim policzkiem. Oderwał się od niego z uśmiechem na twarzy. Jego oczy wpatrywały się w moje, dopóki nie opuściłam głowy w dół, a moje palce nie zaczęły bawić się uchwytem torebki.
- Chodź.
Momentalnie odwróciłam się do drzwi i zamknęłam je na klucz. Schowałam klucze do torebki, a Harry złapał mnie za rękę. Jego duża dłoń była ciepła, gdyby mnie tak nie przerażał; ten dotyk mógłby być relaksujący. Przeszliśmy przez jezdnię do miejsca, gdzie stał pojazd. Drzwi pasażera zostały otwarte, a Harry spojrzał na mnie wyczekująco.
- Wskakuj, kochanie.
Spełniłam jego nakaz, mój oddech zadrżał, gdy zamykał za mną drzwi. Rozejrzałam się po samochodzie. Było bardzo czysto, jak na faceta. Patrzyłam jak biegł w stronę drzwi kierowcy. Szybko wszedł do samochodu i nagle zamknął drzwi. Przerażało mnie to, że byłam z nim teraz sam na sam.
- Nie denerwuj się, Bo. - uśmiechnął się.
Jego zielone oczy rozbierały mnie przez kilka sekund, zanim zapiął pasy. Zrobiłam to samo, mój wzrok wylądował na Harrym i patrzyłam jak odpala samochód, który zaczął jechać do tyłu. Uśmiechnął się do mnie i puścił oczko, zanim ruszyliśmy w drogę.
Przez rękawy jego koszulki było widać mięśnie. Zgarnął kilka loków z twarzy, poprawiając widok samochodów jadących przed nami. Zorientowała się, że ciągle się w niego wpatrywałam, kiedy na jego twarzy pojawił się uśmiech, a ja od razu wiedziałam, że zostałam przyłapana. Spuściłam głowę w dół i zaczęłam bawić się paznokciami, a rumieńce pojawiły się na moich policzkach.
- Ile masz lat? - cicho zapytałam.
Spojrzałam na jego twarz. Odwrócił się do mnie na chwilę, sekundę wcześniej patrząc przez przednią szybę.
- Dwadzieścia.
- Oh.
Przez resztę trasy siedziałam cicho, spędziłam czas na wyglądanie przez okno. Słońce powoli zachodziło, a my zatrzymaliśmy się na parkingu. Podskoczyłam, kiedy Harry położył swoją rękę na moim kolanie, ale zatrzymałam go, zanim mógł przenieść ją wyżej. Zachichotał i zdjął rękę z niego rękę.
- Jesteśmy na miejscu.
Odpięłam pasy i sięgnęłam do klamki. Moje oczy się rozszerzyły, kiedy zorientowałam się, że drzwi były zamknięte. Musiałam poczekać, aż Harry otworzy je z zewnątrz. Drżałam trochę na myśl o tym, że byłam zamknięta z nim w samochodzie. Nie mogłam pomóc zawstydzeniu, kiedy poczułam jego dotyk, gdy pomagał mi wyjść z pojazdu. Moja reakcja oczywiście, nie została nie zauważona przez Harry'ego.
Przyciągnęłam kurtkę do mojego ciała, ponieważ wiał mocny wiatr. Harry objął mnie swoim silnym ramieniem i prowadził do ścieżki. Wzięłam głęboki oddech, kiedy poczułam zapach morza w moich zmysłach. Skręciliśmy na rogu i zdałam sobie sprawę, że jesteśmy w porcie. Moje oczy śmigały z jednego statku na drugi, wszystkie z nich były przymocowane.
Kontynuowaliśmy spacer przez promenadę, balustrada była jedyną rzeczą oddzielającą nas od głębokiej wody. Zatrzymaliśmy się przed restauracją, Harry zdjął ze mnie swoje ramię i przekręcił mnie tak, że stałam twarzą do niego. Jęknęłam kiedy jego palce odgarnęły włosy z mojego ramienia. Na jego twarzy pojawił się uśmieszek, a jego usta dotknęły mojego nadal bolącego siniaka na szyi.
- Mmm, może powinienem ci zrobić następną malinkę, tylko po to żeby upewnić innych, że jesteś moja. - wyszeptał zachrypniętym głosem.
- Nie.
Chciałam odejść do tyłu, ale on złapał moje nadgarstki i przybliżył mnie do siebie.
- Może później. - uśmiechnął się.
***
Harry powiedział jak się nazywa mężczyźnie przed restauracją, zanim byliśmy wpuszczeni do środka. Poczułam się strasznie, gdy poprosił o miejsce, gdzie moglibyśmy być sami. Siadłam naprzeciwko niego przy małym stoliku, zdejmując kurtkę i umieszczając ją na krześle. Kelnerka dała nam menu, zanim odebrała nasze zamówienie na napoje. 
Harry przetwarzał listę dań, nie zauważając, że szukałam w torebce telefonu. Postawiłam menu przed sobą, chowając się i otwierając wiadomość. 
Od Zoe:
"Jak idzie? Wszystko w porządku? Xx"
Chciałam odpisać, kiedy moja osłona została położona na stole. Szybko schowałam mój telefon z powrotem do torebki, zanim spojrzałam na ciemne oczy Harrego. Zadecydował, aby nie sprawdzać mojego telefonu i zapytał się mnie co chcę zamówić.
- Nie jestem głodna. - obojętnie odpowiedziałam.
- Wybierz, albo ja wybiorę za ciebie. - powiedział z irytacją w głosie.
Siedziałam w ciszy, kiedy on zawołał kelnerkę. Jej kucyk kołysał się, kiedy podeszła do naszego stołu i schyliła się, by przyjąć zamówienie. 
- Czy mogę wam podać coś jeszcze? - grzecznie zapytała.
Jej wzrok wylądował na Harrym, a po chwili na mnie. Mogłabym powiedzieć, że nie czuła się bezpiecznie koło niego. Dała mi sympatyczne spojrzenie, widząc, że nie byłam tu z własnej woli.
- Nie, dziękujemy. - uśmiechnęłam się.
Następnie zostawiła nas samych. Harry przechylił lekko głowę na bok i spojrzał na moją twarz.
- Przerażam cię?
Miałam powiedzieć, że jest to głupie pytanie, ale powstrzymałam się. Nie chciałam mu powiedzieć, że boję się go tak, że mogłabym się zesrać. Wiedziałam, że mógł użyć tej informacji na swoją korzyść. Chociaż nie wiem, jak mógł nie zauważyć, jaki wpływ miało na mnie jego zastraszanie.
Moja cisza, była odpowiedzią jakiej potrzebował. Uśmiechnął się do mnie, a na jego policzkach pojawiły się dołeczki. Ręka Harry'ego już miała dotknąć mojej, ale kelnerka wróciła z naszymi napojami. Podziękowałam jej za wodę, mentalnie ciesząc się, że nam przerwała. Zbyt szybko odeszła i znowu zostałam sama z Harrym. Czułam się niekomfortowo, kiedy jego wzrok spoczywał na mojej twarzy.
- Czy ktoś kiedykolwiek cię dotykał?
- C-co? - odpowiedziałam zmieszana.
Nie odpowiedział, ale ja jęknęłam, czując jego dłoń na moim kolanie pod stołem. Zachichotał na moją reakcję, a ja szybko wstałam. Zaskoczyło mnie to, że odsunął swoje krzesło i wstał, by usiąść koło mnie. Jego ręka ponownie wróciła do poprzedniej pozycji. Harry uważnie obserwował, jak moja klatka gwałtowanie uniosła się w górę i w dół. Dziękowałam Bogu, za to, że nie zdecydowałam się, by włożyć sukienkę, kto wie, gdzie mógł wsadzić swoje ręce. Kiedy jego ręka dotknęła mojego krocza gwałtowanie się podniosłam. Moje krzesło wywróciło się z piskiem na podłogę, a ja je z powrotem postawiłam. 
- Muszę siku. - oznajmiłam.
Usłyszałam jego śmiech i szybko poszłam do toalety. Nie miałam czasu na wzięcie torebki, chciałam po prostu wyjść. 
- Nie bądź tam za długo. - Harry powiedział za mną.
...

piątek, 22 lutego 2013

Three

Następny dzień.
- Chyba sobie żartujesz. - powiedziała niedowierzająco Zoe.
- Chciałabym żeby tak było.
Schowałam głowę w rękach i głęboko westchnęłam. Kiedy odsłoniłam twarz dwie dziewczyny wpatrywały się we mnie. Lucy obróciła się na krześle, na jej twarzy było widać zamyślenie.
- Więc co zamierasz zrobić? - zapytała Zoe.
Siedziała obok mnie na łóżku, nasze plecy opierały się o jego zagłówek.
- Niewiele mogę zrobić, on wie gdzie mieszkam.
Drzwi pokoju się otworzyły, a w nich ukazała się Charlotte. Pochyliła się, rozwiązała sznurówki i zdjęła buty. Odgarnęła z twarzy włosy, próbując ujarzmić dzikie loki.
- Przepraszam za spóźnienie, co mnie ominęło?
Odłożyła torebkę na podłogę i usiadła na łóżku, obejmując swoje nogi. Popatrzyła na mnie, ale Lucy się wtrąciła.
- Bo jest prześladowana przez ekstremalnie atrakcyjnego, ale przerażającego kolesia, który śledził ją gdy wracała do domu, widział ją w bieliźnie, a następnego poranka był w jej kuchni i teraz jest tak jakby najlepszym przyjacielem jej mamy. - słowa Lucy wprost wylały się z jej ust.
Oczy Charlotte rozszerzyły się. Jej głowa przekręciła się w moją stronę i z niedowierzaniem patrzyła na moją twarz.
- Oh i idzie z nim dzisiaj wieczorem na randkę. - Lucy zakończyła.
- C-co?
Potrząsnęła głową, próbując wszystko zrozumieć. Nastąpiła cisza na kilka sekund.
- Harry śledził cię, gdy szłaś do domu? Wiedziałam, że powinnyśmy zostać u ciebie na noc! - Charlotte zaczęła wymachiwać rękami.
- Nie możesz mu po prostu odmówić? - Zoe zapytała.
- Ale on wie, gdzie ja mieszkam. I moja mama myśli, że jest on najlepszą rzeczą na świecie. Powinnyście ją wczoraj usłyszeć, była taka szczęśliwa. A tak w ogóle, wszystkie znamy jego reputację, nie chcę aby zranił kogoś, na kim mi zależy.
Lucy postawiła swoje nogi na podłodze po moich słowach, przerywając kręcenie się na krześle.
- Więc, co będzie jeżeli zrani ciebie? - cicho wypowiedziała.
Położyłam dłonie na moich oczach, marząc o tym, że nigdy nie spotkałam Harrego. Nie mogło być gorzej. Moje myśli wędrowały, nadal nie wiedziałam gdzie zabierze mnie na "randkę". Użyłam słowa "randka" nieściśle, ponieważ nie chciałam spędzać z nim wieczoru, dobrze wiedząc, że byłaby to okazja dla niego, by uprawiać ze mną seks. Wylądowałam w ramionach Zoe, która mnie do siebie przytuliła.
- Wszystko będzie dobrze. - próbowała mnie uspokoić.
Ale coś w jej tonie głosu sprawiło, że nie była ona pewna swoich słów.
***
Zjechałam w dół, przeglądając mojego tumblra na laptopie, leżąc z moimi kostkami w powietrzu. Fala lęku przeszła moje ciało, kiedy spojrzałam na zegar na stoliku. Za niedługo rozpocznie się tortura widzenia się z Harrym. Palcami przejechałam po włosach, które nadal były trochę wilgotne po prysznicu. 
- Bo? - mama zawołała zza drzwi.
- Wejdź.
Otworzyła drzwi, uśmiech zniknął z jej twarzy, kiedy zobaczyła mnie rozwaloną na łóżku. 
- Dlaczego nie jesteś ubrana? Harry niedługo tu będzie.
Przewróciłam oczami, gdyby ona wiedziała jaki on naprawdę jest. Zaczęła szukać czegoś w mojej szafie, ale szybko ją zatrzymałam. Wstałam z łóżka i stanęłam naprzeciwko niej. 
- Mamo, mogę to zrobić. - powiedziałam zirytowanie.
- Tylko nie za długo.
Jak tylko zamknęła drzwi pokoju, z powrotem położyłam się na łóżku. Zaczęłam cicho przeklinać. Szybko przekręciłam głowę, bo mój telefon zaczął brzęczeć. Podniosłam go i otworzyłam wiadomość.
Od Harrego:
"Zabieram cię na kolację. Włóż coś seksownego. H x"
Nie odpowiedziałam, rzuciłam telefon na kołdrę i otworzyłam szafę. Szarpnęłam jakąś bluzkę, uważając że jest bardziej ładna niż seksowna. Moje dłonie zaczęły ściągać t-shirt, ale zaprzestałam. Podeszłam do okna i zasłoniłam firanki. Szybko się rozebrałam, zostawiając ubrania na podłodze i włożyłam rurki. 
Moje długie włosy leżały na moich ramionach, a ja wpatrywałam się w lustro. Nałożyłam trochę makijażu, moje rzęsy wyglądały na dłuższe i ciemniejsze. Wzięłam głęboki oddech, który przemienił się w westchnienie.
- Cholera.
Podskoczyłam, gdy usłyszałam jak mój telefon znowu wibruje. Przełknęłam ślinę i go podniosłam. Na szczęście była to wiadomość od Lucy.
Od Lucy:
"Uważaj na siebie, dziewczyny i ja martwimy się o ciebie. Xx"
Mały uśmiech pojawił się na mojej twarzy, wiedząc że dziewczyny są tutaj dla mnie. Włożyłam telefon do torebki, razem z kluczami i innymi potrzebnymi rzeczami. Moje oczy spojrzały na zegarek. Harry powinien być tutaj w przeciągu 10 minut. Czułam się jakbym miała serce w buzi. Nienawidziłam tego. To było jak czekanie na wyniki u doktora, kiedy wiedziałeś że na pewno będziesz mieć zastrzyk. 
Moje uszy poderwały się, gdy usłyszałam dźwięk podjeżdżającego samochodu. Wyjrzałam przez okno, odsłaniając firankę. Harry odszedł od pojazdu, zamykając za sobą drzwi. Wzięłam kurtkę z szafy, nie zwracając uwagi na spadający na podłogę wieszak. Włożyłam buty i otworzyłam drzwi mojego pokoju. Im szybciej się to skończy, tym lepiej.
- Bo! Harry już jest!
- W porządku! - warknęłam.
Nie chciałam być taka ostra, ale ta sytuacja tak na mnie działała. Niechętnie zeszłam po schodach, znajdując czekającą na mnie moją mamę w drzwiach salonu. 
- Wyglądasz uroczo. - uśmiechnęła się.
- Dzięki mamo.
Obie przekręciłyśmy głowy w stronę drzwi, gdy usłyszałyśmy pukanie. Dała mi buziaka w policzek, zanim delikatnie szturchnęła mnie do drzwi. Przekręciłam głowę w jej stronę, by zobaczyć jak zostawia mnie samą na korytarzu. Wzięłam głęboki oddech, próbując się uspokoić. Nie pomogło mi to za bardzo, ale zawsze coś. Moja drżąca ręka chwyciła klamkę. Otworzyłam drzwi i ujrzałam wysoką postać, z dołeczkami spowodowanymi przez uśmiech na twarzy.
- Cześć, piękna.

czwartek, 21 lutego 2013

Two

Wyszłam z taksówki po zapłaceniu za przejazd. Moi przyjaciele odmachali mi, gdy szłam do domu. Praktycznie byłam przez nich przesłuchana, na temat całego zajścia z Harrym. Nadal byłam w lekkim szoku, w okół tego co się stało.
Po wejściu do pokoju rozebrałam się i wrzuciłam moje ubrania do kosza na brudne rzeczy. Szybko uczesałam moje włosy i poszłam do komody. Włożyłam koszulkę przez głowę i próbując włożyć spodenki od piżamy skakałam do łazienki. Ze zmęczeniem włączyłam światło, wzięłam szczoteczkę do zębów i nałożyłam na nią pastę. Otworzyłam usta i zaczęłam myć zęby. Przełożyłam włosy za ramię i przechyliłam głowę w bok. Szczoteczka wypadła mi z ust i wpadła wprost do umywalki. Byłam zszokowana, kiedy zauważyłam czerwoną skórę, na której był fioletowy siniak. Położyłam palce wokół szyi, krzywiąc się. On mnie oznaczył. Wzdrygnęłam na myśl poczucia jego ust na mojej skórze i języka uspokajającego gryzienie. Jego słowa "Jesteś teraz moja" były jak echo w mojej głowie. Starałam się przestać myśleć o Harrym, szybko wracając do mycia zębów.
Skończyłam przygotowania do snu i wróciłam z powrotem do pokoju. Moja głowa zwróciła się w stronę łóżka, klepałam w kołdrę póki nie odnalazłam źródła brzęczenia. Uniosłam telefon przed twarz. Wiadomość była od Harrego. Moje serce zaczęło szybciej bić, kiedy zmusiłam się do otwarcia sms-a.
Od Harrego:
"Wiesz, powinnaś zasłaniać firanki, kiedy się rozbierasz. Dzięki za show. Kocham, H x"
Strzęsłam się z łóżka i podeszłam do okna. Wyjrzałam przez nie. Moje oczy powędrowały do czarnego pojazdu stojącego po przeciwnej stronie drogi. Opanował mnie strach. Harry stał oparty o samochód z założonymi rękoma na jego klatce piersiowej. Nawet jeśli było ciemno, mogłam przysiąc, że miał na twarzy ten arogancki uśmieszek. Odszedł od auta i przeszedł na jego drugą stronę do siedzenia kierowcy. Zanim się zorientowałam samochód przyspieszył w dół ulicy i był już poza zasięgiem wzroku.
- W co ja się wpakowałam.
***
- Dzień dobry, Bo.
Moja mama zawołała z kuchni, słysząc jak schodziłam po schodach. Przechodząc przed hol, spojrzałam w lustro na ścianie. Musiałam jeszcze raz spojrzeć na okropny siniak na mojej skórze. Szybko zakryłam szyję, kładąc włosy na ramionach. Upewniona, że nic nie widać weszłam do kuchni. 
- Dzień dobry, m...
Zamarłam widząc mopa ciemnych loków siedzącego przy stole naprzeciwko mojej mamy. To nie mogło się zdarzyć. Przeniosłam wzrok z mojej mamy na niego. Swoimi zielonymi oczami oglądał moje ciało z góry na dół. Poczułam się skrępowana, gdy przeniósł swój wzrok na moją twarz. 
- Oh Bo, ten kochany chłopiec stał przed domem, więc go zaprosiłam do środka.
Uśmiech pojawił się na jego twarzy, zrobiły mu się dołeczki.
- Hej, Harry - ze zmuszeniem, ale grzecznie powiedziałam.
- W porządku, Bo. - puścił mi oczko.
- Mamo, czy mogę cię prosić na sekundkę? - zapytałam przez zęby.
Ze strachem uśmiechnęłam się do Harry'ego, zanim zabrałam moją mamę na korytarz. Kiedy się upewniłam, że nie usłyszy naszej rozmowy zaczęłam mówić.
- Dlaczego go tu wpuściłaś? - wyszeptałam ze złością.
- Powiedział, że jest twoim przyjacielem, jest bardzo słodki. - oznajmiła.
- Mamo, on mógł być mordercą. - skarciłam ją.
- Oczywiście, że nie jest, Harry jest godny podziwu.
Przewróciłam oczami. Byłam pewna, że użył swojego "uroku" na niej. Otarłam palce o skronie, starając się skupić na sytuacji. Nie wiedziałam na kogo być bardziej zła, na Harry'ego za to że tu przyszedł, czy na moją mamę za to, że go tu wpuściła.
- Zrobiłam śniadanie. No chodź.
Wzięła mnie za rękę, wracając do kuchni, gdzie siedział Harry. Uśmiechnął się, kiedy weszłam i usiadłam obok niego. Jęknęłam, kiedy ciepła ręka Harry'ego mocno ścisnęła moją. Uderzyłam w nią, czym wywołałam u niego śmiech. Czułam się okropnie, kiedy on był zadowolony z tego, że go walnęłam. Moja mama odwróciła się do nas i jednocześnie koncentrowała się na niespaleniu mieszanki na patelni. 
- Mmmm. - Harry cicho nucił.
Zaczął pochylać się do mnie, ale położyłam rękę na jego ramieniu, zanim mógłby być zbyt blisko. 
- Dlaczego tu jesteś? - ostro wyszeptałam.
- Żeby cię zobaczyć. - uśmiechnął się.
Zdjęłam rękę z jego ciepłego ciała. Nie lubiłam, gdy nasze oczy trzymały kontakt w ten sposób. Musiał być jeszcze jakiś powód, dla którego tu się zjawił. Opuściłam głowę, bo nie byłam w stanie już patrzeć na niego. Lekko podskoczyłam, gdy poczułam jego dłoń na moim podbródku, który podniósł bym mogła znów na niego spojrzeć. 
- Chcę z tobą wyjść jutro wieczorem. - powiedział.
Wzdrygnęłam na te słowa. Nawet nie było to pytanie, tylko oznajmienie. Moje oczy się rozszerzyły, a mama odwróciła się z uśmiechem na twarzy. 
- C-co? - zająknęłam się.
- Oh, to było by kochane, prawda, Bo? - powiedziała.
Harry wziął rękę z mojej twarzy i przeniósł ją na moje kolano pod stołem. Chciałam odmówić, kiedy moja mama znowu się wtrąciła.
- Z wielką chęcią by poszła.
- Dlaczego do mnie po prostu nie zadzwoniłeś, czemu przyszedłeś? - sfrustrowana zapytałam.
- Ponieważ mogłaś odmówić. - cicho wyszeptał.
- Czemu myślisz, że teraz bym nie odmówiła? - opryskliwie zapytałam.
Przeniósł wzrok na moją mamę, która wyglądała na trochę zawiedzioną, ponieważ się normalnie nie zgodziłam. Nie byłam nigdzie zabierana przez chłopaków, więc mogła być bardzo szczęśliwa, kiedy zobaczyła Harry'ego w drzwiach. Było to dla niej spełnienie marzeń. Atrakcyjny koleś, przyszedł zapytać, czy jej córka może z nim wyjść. Dla mnie to był koszmar. Nie tylko dał mi straszny zgryz miłości, ale też widział mnie w bieliźnie, a to wszystko się zdarzyło tylko w ciągu kilku godzin. Zanim się zorientowałam mama i Harry zaplanowali, o której ma on jutro po mnie przyjechać. Otworzyłam szeroko usta, a Harry się uśmiechnął.
- Cóż, muszę iść. Dziękuję za naleśniki pani Ellis.
- Mów do mnie Heather.
Uśmiechnął się do niej, zanim wstał od stołu. Zamarłam, gdy pocałował mnie w policzek. 
- Bo, odprowadź go. - moja mama szybko nakazała.
Wzdychnęłam. Drzwi kuchenne zamknęły się za mną, byłam sama z Harrym na korytarzu. Nie tracił czasu i przyparł mnie do ściany. Moje oczy rozszerzyły się i zaczęłam drżeć. Przygniótł mnie swoim ciałem. Moje nadgarstki trzymał w swoich dużych dłoniach. Uśmiechnął się, kiedy zauważył, że chcę zwiększyć dystans między nami, ale był zbyt silny. Przygniatał mnie całym swoim ciałem.
- "Nie rób tego." - błagałam.
Harry zignorował mój protest, przejeżdżając palcami po moim policzku. Zgarnął włosy za moje ramię i patrzył na siniaka, którego mi zrobił. Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Dobrze to na tobie wygląda - wyszeptał mi do ucha.
Wzdrygnęłam, kiedy przyłożył usta do znaku na mojej szyi. Był ostrożny, by nie dotknąć go zbyt mocno. Zrelaksowałam się w momencie, gdy przestał. To mógł być koniec tortur i mógł mnie zostawić. Ale niestety tak się nie stało. Harry zbliżył się jeszcze bardziej, jego loki łaskotały mój policzek, a on składał kolejny pocałunek na mojej szyi. 
- Ładnie pachniesz. - spokojnie wypowiedział.
Mocno ścisnął moje nadgarstki, powoli zbliżając jego biodra do moich. Zaczęłam piszczeć, a Harry głośno jęknął. Moja głowa opadła na jego ramię, czułam że już nie mogę ustać na nogach. Jego klatka szybko unosiła się i opadała, a on szybko oddychał.
Zanim zauważyłam, że Harry uwolnił mnie, odwróciłam głowę i zobaczyłam go w drzwiach. 
- Do zobaczenia jutro wieczorem, Bo.
Puścił mi oczko kiedy wychodził. Zaczęło kręcić mi się w głowie, ześlizgnęłam się w dół i usiadłam na podłodze.

~~
Dziękuję wam za tyle wejść pierwszego dnia, jesteście niesamowici! Czekam na wasze komentarze i uwagi. W komentarzach możecie mi podać swoje twittery, a ja będę was powiadamiać o nowych rodziałach. Kontakt do mnie: twitter: @darlinbiebrauhl @darlinharreh // lub jeżeli chcecie zadać mi pytanie odnośnie opowiadania: ask.fm/darlinbiebrauhl

wtorek, 19 lutego 2013

One

Od razu zauważyłam grupę moich przyjaciół w zatłoczonym pomieszczeniu. Impreza rozkręcała się odkąd nadeszła noc, dom był wypełniony dużą ilością odurzonych nastolatków. Wtedy zauważyłam dosyć atrakcyjnego chłopaka, stojącego w drzwiach kuchni. Uśmiech pojawił się na jego twarzy, jego brązowe oczy spojrzały na mnie. Moje usta otworzyły się i uśmiechnęłam się nieśmiało, kiedy zaczął iść w moją stronę. Lecz lekko się zawiodłam, gdy gwałtownie się zatrzymał i zauważył kogoś za moim ramieniem. Odwróciłam się, żeby zobaczyć komu się przygląda. Był to wysoki chłopak z kręconymi włosami, który agresywnie się na niego patrzył. Nie poznałam go za pierwszym razem, ale straszna historia mojej przyjaciółki pojawiła się w mojej głowie. Ten chłopak stracił nad sobą panowanie jednej nocy i pobił jakiegoś faceta na podłodze. Znany jest ze swoich brutalnych zachowań, więc nic dziwnego że, mój brązowooki chłopak natychmiast się cofnął. Ruszył prosto do kuchni, nawet nie odwzajemniając mojego spojrzenia.
Swój puls słyszałam w moich uszach, a  moje usta stały się suche. Stałam w miejscu. Moje oczy obejrzały jego całe ciało. Jego dżinsy idealnie do niego przylegały, a biały t-shirt zdobił jego tors. Wiedziałam, że patrzył na moją twarz.
- Zatańcz ze mną. - wypowiedział chrypliwym głosem.
Nie miałam czasu na odpowiedź, pociągnął mnie, a kubek który trzymałam wypadł mi i napój rozlał się na podłogę. Duża dłoń umieściła się na moich plecach, przybliżając mnie do jego ciała. Moja ręka dotknęła jego klatki piersiowej, aby zmalał mój nacisk na jego ciało. Nigdy nie byłam traktowana tak wcześniej. Moje palce zacisnęły się. Bezimienny chłopak przełożył moją rękę wokół jego szyi. Odważnie spojrzałam w górę, aby zobaczyć parę wpatrujących się we mnie oczu. Były one zielone, oprawione w ciemne rzęsy. Otrząsnęłam się z ciarek przenikających moje ciało. Moją uwagę przykuły różowe, w kształcie serca usta z wyciągniętym uśmieszkiem.
- Jak masz na imię, piękna?
- B-Bo. - zająknęłam się.
Uśmiechnął się do mnie, zbliżając się do mojego ucha.
- Jestem Harry. - seksownie wyszeptał.
Zanim się cofnął jego usta wylądowały pod moich uchem. Zamknęłam oczy i ścisnęłam mocniej jego szyję. Westchnęłam, gdy zbliżył moje biodra do jego. Głęboki chichot zaczął wibrować w jego klatce, wyraźnie był zadowolony z reakcji jaką na mnie wywołał. Nigdy wcześniej nie przeżyłam czegoś takiego, najwyraźniej było to oczywiste.
- Lubię cię. - uśmiechnął się. - Jesteś taka... niewinna.
Jego ciemny wzrok zniżył się ku mojej klatce piersiowej, korzystając ze swojego wzrostu pozwolił sobie na oglądanie moich piersi. Moje palce opadły z jego karku. Moja chęć do walnięcia go z liścia wzrosła. Ale powstrzymałam się ze strachu przed nim. Uniosłam ręce, by go odepchnąć, ale on złapał moje nadgarstki.
- Teraz, teraz. - ochryple wypowiedział.
Harry trzymał moje ręce w uścisku. Wzdrygnęłam, kiedy jego gorący dotyk pojawił się na moich plecach. Jego długie palce wylądowały w kieszeni moich spodni i po chwili zauważyłam, że szukał czegoś w moim telefonie. Jego ręka się zatrzymała i zrozumiałam, że potrzymanie mojego telefonu nie było jego jedynym celem. Mój tyłek był mocno napięty, odkąd zabrał mi telefon ze spodni. Moje wargi, wygięte w dziwny sposób sprawiły, że się uśmiechnął. Stałam w ciszy, a Harry wpisywał swój numer. Dźwięk usłyszany parę sekund później oznaczał, że napisał do siebie sms-a z mojego telefonu. Teraz miał mój numer. Co się dzieje? Odłączyłam się od moich przyjaciół na nie więcej niż 5 minut i byłam teraz w obecności faceta, który wyraźnie miał w głowie tylko jedno. Gorący oddech spływał po mojej szyi, podczas gdy on wkładał mój telefon z powrotem do kieszeni. Ścisnął mnie i napierał swoim ciałem na moje. Niski jęk, który wprost wybuchł z jego gardła zaskoczył mnie. Harry odnalazł przyjemność w naciskaniu moim piersiami na jego umięśniony tors.
- Przestań. - bezsilnie błagałam.
Czułam jego wibrującą klatkę, gdy zachichotał. Przyłożył swoje usta do mojego ucha jeszcze raz tego wieczoru.
- Nie sądzę, kochanie. Zabawimy się troszkę.
Zadrżałam po jego słowach. Harry mnie przerażał, ale tym razem mój strach zmusił mnie do chłostania się. Wycofał się, zanim spróbowałam go uderzyć. Wyraźnie było widać, że jest zdenerwowany. Jego mięśnie napięły się od ilości gniewu. Walnęłam go w lewy policzek, zanim agresywnie uścisnął mnie w przedramionach.
- Mogę ci powiedzieć, że będziesz wyzwaniem.- prawie warknął. - Lubię to. - uśmiechnął się.
Pochylił swoją głowę, trącając moją, zanim poczułam jego usta na swojej szyi. Końcówki jego loków łaskotały mój policzek. Harry niechętnie puścił moje ramię, aby mógł przytrzymać tył mojej głowy przed ucieczką. Natychmiastowo położyłam swoją wolną rękę na jego klatce w proteście, próbując go odepchnąć, gdy poczułam jak zaczął ostro ssać.
- Harry - błagałam.
Złapałam jego koszulkę; poczułam ostry ból, wgryzł się w moją skórę. Jego śmiech rozniósł się po pomieszczeniu, a ja rozpaczliwie walczyłam przed jego kontynuacją do mojego wykrwawienia się. Sytuację złagodziły jego miękkie usta. Ale Harry nie pozwolił mi relaksować się zbyt długo. Ostro i zachłannie wbił zęby w moją szyję. Jęknęłam kiedy językiem zaczął lizać moją delikatną skórę, pozostawiając kilka pocałunków. Dmuchnął nad mokrym miejscem, sprawiając że zrobiło mi się zimno. Harry cofnął się i uśmiechnął, a ja wyszarpałam swoje ramię spod jego dłoni. Moje palce powędrowały do mojej szyi. Wzięłam głęboki oddech, kiedy otarłam nimi o bolące miejsce. Zaczęłam piszczeć ze strachu, gdy się zbliżył.
- Jesteś teraz moja. - powiedział lekkim tonem.
Jego wzrok przepalał moje ciało, zanim się odwrócił i odszedł. Stałam oszołomiona przez chwilę, przetwarzając co się właśnie stało.
- Cholera. - przeklnęłam.
Pośpiesznie przepychałam się przez ludzi, rozpaczliwie próbując odnaleźć moich przyjaciół. Kiedy ich zauważyłam rozmawiali, śmiali się całkowicie nieświadomi tego, co miało miejsce kilka sekund temu. Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale zostałam powstrzymana.
- Coś jest nie tak? - Zoe zapytała ze smutkiem w głosie.
- Ja-a...
Lucy odgarnęła włosy z mojego ramienia. Jej oczy rozszerzyły się na jego widok.
- Woah. - usta Charlotte były szeroko otwarte. - Kto ci to do cholery zrobił?
Natychmiast pożałowałam, gdy dotknęłam mojego bolącego miejsca na karku ponownie. Nadal trzymałam tam rękę, a wzrok przeniosłam na drugą stronę pomieszczenia. Głowy moich przyjaciół odwróciły się i zobaczyli na czym się skupiałam, a raczej na kim. Harry także patrzył się w naszą stronę, a uśmiech pojawił się na jego twarzy. Widzieliśmy jak się żegna z chłopakami, z którymi wcześniej rozmawiał przed ich wyjściem. Puścił do mnie oczko, a następnie patrzyłam jak opuszcza imprezę.
Odwróciłam się do moich przyjaciół. Charlotte zaczęła komentować całe zdarzenie, ale zaprzestała, gdyż nie mogła ułożyć zdań w całość. Lucy w końcu przerwała milczenie:
- Cholera jasna.