czwartek, 28 marca 2013

Eighteen

Obudziłam się około pół godziny temu, ale nie mogłam się ruszyć przez to, że Harry obejmował mnie swoim silnym ramieniem. Moje plecy były bardzo mocno przyparte do jego klatki. Za każdym razem, kiedy się lekko poruszyłam Harry ściskał mnie. Zachichotałam, gdy próbowałam jeszcze raz uciec spod jego ucisku. Harry mruknął. Zaskoczyło mnie, gdy chwycił mnie za biodra i przekręcił twarzą do siebie. Jego oczy były nadal zamknięte, ale wiedziałam, że już nie spał. Ciemne loki były ułożone w nieładzie na poduszce.
- Bo - jego zachrypnięty, poranny głos zabrzmiał.
Harry mrugnął kilka razy, zanim na mnie spojrzał. Wróciłam myślami do sytuacji związanej z jego rodziną. Serce mnie bolało na myśl o tym, co Harry, jego mama i siostra musieli przeżywać. Nikt nie zasługuje na takie traktowanie. Nie mogłam w niczym pomóc, ale wiedziałam, że Harry częściowo obwiniał się za to, co miało miejsce. Czuł się bezsilny, nie mogąc powstrzymać ojca.
- Harry.
Jego zielone oczy przeszyły moje, podczas gdy wpatrywał się we mnie. Przygryzłam wargę, starając się odpowiednio dobrać słowa w myślach. Nie miałam pojęcia, jak mógł na nie zareagować. Część mnie bała się, że mógłby się wściec, ale zmusiłam się mówienia.
- M-myślę, że powinieneś skontaktować się ze swoją mamą.
Na jego czole pojawił się grymas, mocno zacisnął usta. Serce głośno mi biło, podczas gdy oczekiwałam odpowiedzi, ale milczał.
- Powinieneś do niej zadzwonić - cicho stwierdziłam.
Westchnął i pokręcił głową. Dużymi dłońmi odkrył kołdrę. Szybko wstał, włożył szary dres i wyszedł jak burza z pokoju. Wiedziałam, że pewnie tak się zachowa. Zamknęłam oczy i próbowałam wezbrać w sobie odwagę i pójść do niego. Wstałam z ciepłego łóżka, moje gołe stopy dreptały po czerwonym dywanie. Głośny hałas sprawił, że podskoczyłam, dźwięk rozprzestrzenił się po mieszkaniu jak echo.
Mój wzrok padł na bałagan połamanych płytek na podłodze. Harry był tyłem do mnie. Stałam nieruchomo i mogłam usłyszeć jego ciężki oddech. Moje stopy ominęły kawałki chińskiego badziewia i zatrzymałam się obok Harry'ego. Niepewnie położyłam rękę na jego ramieniu i lekko przejechałam paznokciami po jego skórze.
- One chcą usłyszeć coś od ciebie - powiedziałam.
Zaintrygowało mnie to, kiedy Harry się gwałtownie odwrócił. Jego twarz była przepełniona gniewem, zauważyłam to kiedy jego zielone oczy spotkały się z moimi. Ciemne loki były ułożone w bałaganie, jego szczęka się napięła, a gruba żyła na szyi stała się widoczna.
- Nie wiesz tego - ostro odpowiedział.
Patrzyłam jak jego klatka mocno się unosiła i opadała. Mięśnie na jego brzuchu i ramionach się napięły.
- I ty też się nie dowiesz, póki nie spróbujesz - odpowiedziałam.
Jęknęłam, kiedy Harry przyparł mnie do lady. Mój przerażony wzrok spotkał jego, kiedy przycisnął palce do moich bioder. Patrzyłam jak się uspokajał, dopóki jego dłoń nie wylądowała na wewnętrznej stronie mojego uda. Chwyciłam go za ramiona i chciałam odepchnąć, ale on momentalnie posadził mnie na ladzie. Nasze oczy były na tym samym poziomie. Wpatrywałam się w niego, póki nie odwrócił się by odejść, ale złapałam go za rękę.
- Harry - wyszeptałam.
Powoli go do siebie zbliżałam. Nie sprzeciwił się. Delikatnie przejechałam kciukiem po jego ręce.
- Proszę spróbuj.
Jego ciało spoczęło między moimi udami. Byliśmy tak jeszcze przez chwilę, słuchając jak oddech Harry'ego się uspokajał. Prawą ręką złapałam go za szyję. Pochyliłam się do niej, oczy Harry'ego nagle się zamknęły, kiedy pocałowałam go w policzek. Moje usta przeniosły się do jego ucha.
- One nadal są twoją rodziną.... kochają cię - wyszeptałam.
Odsunęłam się od niego i lekko uśmiechnęłam. Gdy ten przetwarzał to, co powiedziałam, mój dotyk zjechał niżej. Jeździłam paznokciami po jego obojczykach, a następnie przejechałam nimi po jego klatce. Czułam silne bicie jego serca. Moje usta lekko się rozchyliły, kiedy zaczęło bić ono szybciej pod wpływem mojego dotyku. Ciemne oczy Harry'ego spoczęły na mojej twarzy. Moje rzęsy zaczęły trzepotać, kiedy się pochylił i otarł swój nos o mój.
- Zrobię to dla ciebie - wyszeptał.
Podniosłam jego rękę, którą wciąż trzymałam i przyłożyłam ją do mojej klatki. Jego dużą dłoń zatrzymałam tuż koło mojej lewej piersi, oczekując że pokażę mu dokładnie to, jak na mnie działa. Moja krew pulsowała w ciele, a serce biło coraz szybciej. Czułam jego ciepły dotyk przez t-shirt, który miałam na sobie. Harry uśmiechnął się, ukazując swoje dołeczki, a ja zsunęłam rękę z jego klatki. On trzymał swoją nadal w tym samym miejscu i lekko potrącił mnie głową, by pocałować mnie w szyję. Jęknęłam, kiedy zaczął ssać moją drżącą skórę. Usłyszałam jego śmiech i wiedziałam, że poczuł jak moje serce szybko bije pod wpływem jego dotyku. Odsunął się, a mały uśmiech pojawił się na jego twarzy.
- Uwielbiam fakt, że zrobisz to dla mnie.
Zarumieniłam się i przeniosłam wzrok na podłogę. Dotyk Harry'ego wędrował z mojej klatki piersiowej ku górze, złapał mnie za podbródek i uniósł go do góry. Poczułam, jak lekko przejeżdża kciukiem po mojej dolnej wardze.
- Obiecasz mi, że przynajmniej o tym pomyślisz? - cicho zapytałam.
Harry lekko pokiwał głową. Uśmiechnęłam się, pochyliłam i pocałowałam go w policzek.
- Dla ciebie - wyszeptał.
Uśmiechnęłam się i owinęłam palce wokół jego szyi, kiedy próbowałam dostać się na dół. Ale Harry nie pozwolił moim stopom stanąć na podłodze i złapał mnie za uda. Jego siła przeważała nad moją i posadził mnie ponownie na ladzie.
- Gdzie się wybierasz? - zapytał.
- Posprzątać bałagan.
- Nie, zostajesz tutaj. Ja to zrobię - powiedział i odwrócił się.
- Mogę po...
- Nie chcę, żeby coś ci się stało, zostań tam, Bo.
Westchnęłam, kręcąc głową i patrzyłam jak schyla się, by pozbierać potłuczone kawałki. Jego opiekuńczość była czasami przytłaczająca. Ale w takim tempie, niedługo nie będę mogła nic robić. Zeskoczyłam z lady i ostrożnie do niego podeszłam, wymijając ostre kawałki. Przykucnęłam naprzeciwko Harry'ego i zaczęłam zbierać większe fragmenty.
- Bo, zostaw to.
- Przestań, Harry. Wszystko jest w porządku.
Przez kilka chwil się we mnie wpatrywał. Widziałam jak jego szczęka się napięła przez mój opór. Wiedziałam, że wolał, aby wszystko szło po jego myśli. Ale musiał zaakceptować to, że nie każdy będzie się jego słuchał. Oczy Harry'ego wróciły na potłuczone kawałki, które zaczął zbierać.
Zostało tylko kilka małych szkiełek na podłodze. Podniosłam jeszcze jeden i wrzuciłam go do worka na śmieci. Wzięłam głęboki oddech. Leciała mi krew z ręki, skrzywiłam się i schowałam ją za plecami.
- Co ci mówiłem - Harry ostro powiedział.
Złapał mnie za nadgarstek i pociągnął do zlewu. Pozwoliłam mu, by posadził mnie na ladzie, z której już po chwili zwisały moje nogi. Harry puścił zimną wodę i przyłożył do niej moją rękę. Wzdrygnęłam, kiedy woda zaczęła przemywać krew z mojej ręki. Widziałam tą dezaprobatę* na jego twarzy. Przechylał moją rękę w różne strony i próbował ją oczyścić.
- Nie możesz chronić mnie przed wszystkim - cicho oznajmiłam.
Wyraz twarzy Harry'ego złagodniał, zanim przekręcił głowę w moją stronę. Błyszczące, zielone oczy skupiły się na mojej twarzy.
- Mogę spróbować.

~~
przepraszam za tą przerwę
*dezaprobata - negatywny stosunek do czegoś lub kogoś

3 komentarze:

  1. Ten rozdział jest przesłodki, harry opiekuńczy i w ogóle kochane to
    I stąd jest "you can't protect me from everything" "i can try" *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. I jak było na koncercie? Możesz już zasnąć czy dalej ciężko jest? :)

    a co do rozdziału... mrr, jest słodko <3

    “You can’t protect me from everything.”
    “I can try.”

    OdpowiedzUsuń
  3. zajebisty fhgdsafdjddh <3

    OdpowiedzUsuń